16 czerwca odbył się drugi mecz I rundy w Quartet F pomiędzy reprezentacjami Iranu i Nigerii. Mecz odbył się w mieście Kurytyba na stadionie „Arena Baixada”. Niewielu spodziewało się po tym spotkaniu błyskotliwego futbolu. W końcu tak się stało, fani areny na 43 000 miejsc byli znudzeni.
Każda seria się kończy. Mistrzostwa Świata w Brazylii przyzwyczaiły już kibiców do jasnej ofensywnej piłki nożnej z mnóstwem niebezpiecznych momentów i strzelonych bramek. Irańczycy i Nigeryjczycy przerwali tę serię. Trzeba też powiedzieć, że przed tym meczem wszystkie spotkania koniecznie kończyły się zwycięstwem jednej z drużyn. Na arenie w Kurytybie zanotowano pierwszy i bezbramkowy remis.
To był jak dotąd najnudniejszy mecz Pucharu Świata w Brazylii. W pierwszej połowie więcej piłki posiadali afrykańscy piłkarze. Próbowali zaatakować, ale niewiele zrobili na linii frontu. Irańczycy zachowali zwartą obronę i nie pozwolili na stworzenie ani jednej chwili u swoich bram. Jednocześnie sami Irańczycy bardzo rzadko atakowali. Z pierwszej połowy można sobie przypomnieć tylko jeden cios, który Irańczyk zadał głową po rzucie rożnym z prawej flanki. Nigerię uratował bramkarz. Nie było więcej chwil.
Druga połowa była równie nudna jak pierwsza. Nigeria próbowała zaatakować, utrzymać piłkę, własne terytorium. Nie przyniosło to jednak efektu w postaci strzelonego gola. I nie było szans na zdobycie bramki. Irańczycy też nie uszczęśliwili swoich fanów. Przez całe 90 minut spotkania na tablicy wyników paliły się tępe zera, a mecz zakończył się właśnie tak - 0 - 0.
Mecz Iran - Nigeria nadal jest najbardziej nieciekawy w turnieju. Jakość futbolu w grze była słaba. A reprezentacje Argentyny i Bośni, grające w tej samej grupie, mogą być zachęcane. Poziom pierwszego meczu Amerykanów Południowej i Europejczyków znacznie przewyższył omawiane spotkanie.