W dniach 18-19 grudnia 1993 roku w Palais des Bercy w Paryżu, słynnych corocznych wyścigach kartingowych gwiazd sportów motorowych, odbyło się pierwsze Grand Prix Mistrzów Elfów. Ten wyścig był ostatnim, w którym do pojedynku doszło dwóch legendarnych mistrzów F1 - Ayrton Senna i Alain Prost.
Wyścig, którego gospodarzem był francuski kierowca Philippe Streif, miał położyć kres wieloletniej zaciętej konfrontacji między Senną i Prostem, ponieważ ten ostatni, który właśnie został czterokrotnym mistrzem F1, ogłosił odejście.
Obie legendy potraktowały to wyzwanie poważnie: Prost zrobił kilka prawdziwych sesji treningowych, a Senna zakręciła kółka na mapie Brazylii.
Dwudniowe wydarzenie zgromadziło ponad 60 kierowców, z których wielu było wyścigami Formuły 1 - oprócz Prosta i Senny, Damona Hilla, Johnny'ego Herberta, Oliviera Panisa, Andreę de Cesaris, Pierluigi Martini, Yannicka Dalmasa, Bertranda Gasshota, Philippe'a Alllo, startował w wyścigach Eric Bernard, Paul Belmondo i Olivier Gruillard.
Pierwszego dnia Prost i Senna odpadli z wyścigu z powodu problemów technicznych, a w finale spotkali się w pięknej walce o zwycięstwo.
Przywództwo przejął Cesaris, a obaj mistrzowie przez długi czas walczyli za Włochem. Alain próbował znaleźć słaby punkt w obronie Ayrtona, ale nigdy nie dał takiej szansy swojemu przeciwnikowi. Po kilku okrążeniach intensywnej walki, Prost gapi się i po przekroczeniu zakrętu puścił Panisa do przodu.
To pozwoliło Brazylijczykowi skoncentrować się na ściganiu lidera. Senna szybko dogonił Cesarisa i zaczął go atakować, gdy technika nagle zawiodła - i podnosząc rękę wysoko, Ayrton powoli wjechał do boksów.
W tym czasie Prost zajmował się Panis, a następnie dogonił lidera. Nie wiadomo, jak by się skończyła ta walka, gdyby nie kłopoty, w których ucierpiał również Cesaris – awaria gokarta zmusiła go do przerwania wyścigu.
Tym samym Alain spokojnie dotarł do mety i wygrał pierwszy gokartowy wyścig w Bercy. Rok później Prost powróci, by bronić tytułu najlepszego z najlepszych, ale na tych zawodach nie będzie już jego wiecznego rywala…