Słynne wyrażenie „Och, sport, jesteś światem!” od dawna zamienił się w coś przeciwnego - „Och, świecie, jesteś sportem”. Niestety, przy wszystkich chęciach nikomu nie udaje się oddzielić sportu od polityki, zwłaszcza jeśli chodzi o główne zawody sportowe świata – igrzyska olimpijskie.
Pomimo tego, że Chińczycy uparcie trzymają się liderów klasyfikacji pod względem liczby medali, albo wyprzedzając Stany Zjednoczone, albo ponownie oddając pierwsze miejsce, chińscy sportowcy niejednokrotnie wyrażali swoje niezadowolenie z sędziowania na najważniejszych światowych zawodach.
Wszystko zaczęło się od dyskwalifikacji chińskich, południowokoreańskich i indonezyjskich badmintonistów. Według ekspertów dziewczyny rozgrywały ustalone mecze, aby w kolejnych meczach spotykać się ze słabszymi rywalkami. Chińscy sportowcy i kibice z niechęcią przyjęli tę wiadomość. Jednak sytuacja uległa dalszemu pogorszeniu.
Pływaczka Ye Shiven ma dopiero 16 lat, ale na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie pokazała fantastyczne wyniki i zdołała zdobyć dwa złote medale. Niezwykle zainteresowani fenomenalnymi talentami lekarze wykonali u dziewczynki badania na obecność dopingu i… nie znaleźli po nim żadnych śladów. Niemniej jednak nie przeprosino dziewczyny, ponadto nadal chodzą nieprzyjemne rozmowy na temat niesamowitych wyników Ye, co oczywiście jest nieprzyjemne zarówno dla najmłodszego sportowca, jak i wszystkich chińskich fanów.
Kilka dni później wyścig wygrali kolarze z Chin. Niemniej jednak z jakiegoś nieznanego powodu ich wynik został anulowany, a zamiast złota dziewczęta otrzymały srebro. Sportowcy złożyli apelację, która nie tylko została odrzucona, ale także ukarana grzywną w wysokości 200 euro za próbę ingerencji w pracę sędziów. Przedstawiciele Chin nie widzieli powodów takiej decyzji na powtórce wideo, odmówili zapłaty kary i złożyli skargę do UCI.
Chińska opinia publiczna, media, blogerzy i władze są zgodne co do tego, że na obecnych Igrzyskach trwa spisek przeciwko sportowcom z Państwa Środka i nie zamierzają się wycofać.