25 lipca zmarł były prezes Ferrari Sergio Marchionne. W niecałe cztery lata energiczny Włoch był w stanie przywrócić Scuderia na czołową pozycję w królewskich wyścigach. Przypomnijmy jego główne osiągnięcia.
Innowacje
Kilka lat temu sytuacja w Maranello wyglądała opłakanie: podwozie było nieefektywne, silnik gorszy od rywali, zespół nie mógł pochwalić się ani jednym przełomowym pomysłem i w niektórych miejscach mógł walczyć tylko o zwycięstwo. Ale w zeszłym roku nastąpił przełom, który stał się widoczny w 2018: Ferrari SF70H i 71H okazały się innowacyjne, z mnóstwem obiecujących pomysłów i odważnych decyzji.
A jeśli w zeszłym roku uwaga skupiona była tylko na podwoziu, to w tym sezonie okazało się, że włoska jednostka napędowa stała się najlepsza w peletonie, wypychając z Mercedesem niekwestionowanych liderów turbo touru. Co spowodowało tak niespodziewany, ale przyjemny zryw dla fanów Scuderia? Aby to zrobić, Sergio Marchionne musiał przełamać atmosferę konserwatyzmu, kryzysu i strachu przed innowacjami, jaka panowała w zespole w momencie jego przybycia. „Teraz Ferrari nie jest zespołem, ale grupą onieśmielonych ludzi. Nie wymyślają niczego nowego, nie podejmują decyzji, boją się zwolnienia”- powiedział były inżynier wyścigowy Luca Baldisseri, który opuścił Ferrari w 2015 roku, o stanie rzeczy w Maranello.
Restrukturyzacja zespołu zajęła Marchionne kilka miesięcy. Wraz z jego zgłoszeniem w każdym dziale powstała grupa robocza, która szukała nowych pomysłów. Atmosfera w zespole stała się bardziej otwarta, pracownicy nie bali się już oferować świeżych rozwiązań, w efekcie czego Ferrari ponownie stało się wzorem inżynierii i aerodynamiki w Formule 1, poruszając nawet uznanych liderów w tej materii – Red Bulla z Adriana Neweya.
Personel
Marchionne uznał, że Włochy mają już dość własnych talentów i nawet po odejściu Jamesa Ellisona ze stanowiska dyrektora technicznego nie zaprosił obcokrajowca o głośnym nazwisku. Postawienie na miejscową kadrę, zwłaszcza na mało znanych specjalistów, wyglądało niezwykle śmiało. nawet w oczach wewnętrznego kręgu prezesa Ferrari. Ale Sergio wierzył w swoich ludzi. „Włosi robią dobre samochody drogowe. Ale dlaczego nie mogą budować szybkich samochodów wyścigowych?” On zapytał. I zdarzył się cud. Były główny opiekun Mattia Binotto nie tylko z powodzeniem zastąpił Ellisona, ale prześcignął go jako główny oficer techniczny. Były pracownik koncernu tytoniowego Phillip Morris Maurizio Arrivabene organicznie wpasował się w rolę charyzmatycznego lidera zespołu, a pod kierownictwem Corrado Lotti, który wcześniej kierował dywizją GT, powstał najlepszy silnik współczesnego F1.
Walka polityczna z Liberty Media
Marchionne był jedną z kluczowych postaci, które przeciwstawiały się zamiarom nowych właścicieli Formuły 1 z Liberty Media demokratyzacją Pucharu Świata. A jeśli na spotkaniach Grupy Strategicznej i Komisji F1 Mercedes i Red Bull – główni sojusznicy Ferrari w tej walce – reprezentowali Toto Wolff i Christian Horner, to Sergio osobiście był ze Scuderia, a nie bezpośredni menedżer zespołu Arrivabene.
Włoszka zdecydowanie broniła interesów i przywilejów Ferrari w walce z Liberty Media i jasno określiła reguły gry: albo nowi właściciele respektują specjalny status Scuderia, albo odejdzie z mistrzostw. Oczywiście najprawdopodobniej Ferrari nigdy nie zamierzało opuścić Formuły 1, ale status legendarnego i najsłynniejszego zespołu nie pozwalał Amerykanom ignorować tych zagrożeń. Wraz ze śmiercią Marchionne właściciele F1 mogą odetchnąć z ulgą – jego następcom może brakować takiego poziomu bezkompromisowości i wpływu, jaki mieli.
„Sergio i ja zawsze dobrze współpracowaliśmy i osiągaliśmy porozumienie w wielu kwestiach, a teraz będziemy musieli zacząć wszystko od zera” – powiedział ze smutkiem Dieter Zetsche, prezes zarządu koncernu Daimler.
Powrót Alfy Romeo
Sergio Marchionne odcisnął swoje piętno w Formule 1 nie tylko jako prezes Ferrari, ale także jako szef całego koncernu FIAT Chrysler.
Powrót marki Alfa Romeo na Mistrzostwa Świata to osobiste osiągnięcie Włocha, który przez wiele lat ratował firmę z Mediolanu, słynącą z dawnych osiągnięć w motorsporcie. Marchionne mówił o możliwości powrotu Alfy Romeo do F1 w 2015 roku. Pomysły były różne: od stworzenia zespołu fabrycznego opartego na Sauberze w dostawie silników do Toro Rosso. Ostatecznie postanowiono ograniczyć się do sponsoringu tytularnego szwajcarskiej stajni. Ten krok zbiegł się z postępami Saubera i pojawieniem się w jego składzie obiecującego Charlesa Leclaira. I to był dobry krok z marketingowego punktu widzenia, bo to właśnie w 2017 roku wzrosła liczba sprzedaży samochodów Alfa Romeo.
A pod względem sportowym – oprócz promocji marki z Mediolanu – Sergio Marchionne otrzymał praktycznie juniorski zespół Ferrari na wzór Toro Rosso i Red Bulla. Według plotek snuł podobne plany dotyczące możliwego sojuszu między Haasem i Maserati, ale teraz są one pod wielkim znakiem zapytania.